W zasadzie teksty, które się tutaj ukazują, z założenia nie stanowią żadnego cyklu, ale zrobię wyjątek. W zeszłym tygodniu żałowałem, że felieton pisałem z konieczności przed wtorkowym posiedzeniem Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych Sejmu RP, gdyż nie mogłem go skomentować. Wiedziałem jednak, że znów minister edukacji zbojkotuje posiedzenie i wyśle urzędnika, pokazując tym samym swój stosunek do polityki państwa wobec mniejszości narodowych. Wiedziałem również, że dyskryminacja własnych obywateli uzasadniona zostanie rzekomą krzywdą Polaków w Niemczech, którzy Polskę w przeciwieństwie do mniejszości niemieckiej opuścili.
Nie spodziewałem się jednak, że usłyszę z ust posła Janusza Kowalskiego kolejną groźbę: złożenia wniosku do budżetu 2023 r. o całkowite pozbawienie mniejszości niemieckiej wsparcia ze strony Rzeczypospolitej Polskiej. Tym razem widać, że wpisuje się to w konsekwentną politykę antyniemiecką obecnego rządu RP. Tendencja ta rośnie wraz ze zbliżającymi się wyborami, a ponieważ do tej pory była skuteczna, więc należy się spodziewać, że znów będzie wykorzystywana. Jakub Majmurek w jednym ze swoich artykułów pisze, że słuchając polityków rządzącej opcji, odnosi się wrażenie, „że Niemcy nie są naszym najważniejszym partnerem gospodarczym i jednym z najbliższych politycznych partnerów, ale mocarstwem wrogim Polsce. Od czasów, gdy propaganda Gomułki walczyła z rewanżystami z Bonn, nie mieliśmy rządu, który tak systematycznie starałby się zniechęcić Polaków do Niemiec…”.
Porównanie do głębokiego PRL jest o tyle nietrafne, że wtedy wrogość do Niemiec miała swoje uzasadnienie w związaniu Polski wszelkimi układami z ZSRR. Dzisiaj to Rosja jej zagraża, co powinno skutkować dobrymi stosunkami z zachodnim sąsiadem. Słowne ataki polityków prawicy z ostatnich tygodni są niby tylko cynicznym populizmem pozbawionym racjonalizmu, ale dlatego są tak bardzo niebezpieczne. Politycy odejdą, a skutki ich działań pozostaną. Jednym z nich będzie większa niechęć do mniejszości niemieckiej, ale jeszcze poważniejsze może być to, że gdy spadnie na Polskę nieszczęście, ktoś na Zachodzie sobie o tych „atakach” przypomni. Strategia dwóch wrogów już kiedyś się nie sprawdziła.
Bernard Gaida