W pierwszej kolumnie tego roku myśl o przyszłości prowadzi mnie do powieści Hanny Malewskiej „Przemija postać świata”. O swojej książce Hanna Malewska tak pisała w liście do siostry Teresy Landy: „melduję, że jest z VI wieku: dzieje Ostrogotów w Italii, narodziny benedyktynów, Kasjodor ratujący szczątki kultury, ambicje niewczesne Justyniana, ruina dzieł czysto ludzkich – dwie szachownice, ludzka i Boża, i bardzo różne na nich sukcesy i porażki”.
Powieść opisuje czasy, w których ostatecznie upada wielowiekowy twór, jakim było imperium Rzymian. Upada nie tylko politycznie, ale także kulturowo. Zmienia się cywilizacja pod naporem ludów germańskich, które pozbawiane gdzieś w stepach Azji możliwości życia, przesuwając się na zachód, przeniknęły na rozległe tereny imperium i poczęły się mieszać z ludnością celtycką czy romańską, przestawiając akcenty cywilizacyjne. Jakieś elementy cywilizacji rzymskiej przetrwały, ale inne uległy zanikowi. Ów zanik powoli i boleśnie zmierzał do triady, jaką świat zachodni żyje do dziś: prawo rzymskie, filozofia grecka i etyka chrześcijańska.
Książkę Malewskiej czytałem gdzieś w połowie lat 90. niemal równolegle z książką Samuela Huntingtona „Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego”. Jasno wskazywał on na zagrożenia migracji i słabnięcia cywilizacji zachodniej, jej „atrakcyjności” dla świata, a co za tym idzie, jej roli. Zdaniem autora głównym źródłem tego jest trwające w niej kwestionowanie roli chrześcijaństwa, jednego z jej fundamentów. Często w imię pogłębiania demokracji i wolności.
Rok 2024 może stać się rokiem, w którym wojna w Ukrainie i wojna w strefie Gazy szczególnie owo słabnięcie światowej roli tej cywilizacji pokażą. Podważona może zostać pewność argumentów i możliwości, którymi operują przywódcy europejscy i USA. Ani sankcje, ani labilne wsparcie napadniętej i dążącej ku UE Ukrainy jak do tej pory nie złamały Rosji. Wybory w USA, ale niestety także w Unii Europejskiej, mogą zmienić niekorzystnie układ sił i siłę tego wsparcia jeszcze bardziej osłabić. Rosja wydaje się zyskiwać sojuszników i umacniać wpływy na Bliskim Wschodzie czy w Afryce. Nie ułatwi sytuacji stanie w rozkroku wobec brutalnej wojny w strefie Gazy, a więc także wobec Izraela.
W Europie utraciły swoją wyrazistość pojęcia prawicy i lewicy, w Niemczech słabnie poparcie ostatnich europejskich partii ludowych (Volksparteien), a zyskują je trudno przewidywalne nowe ruchy polityczne. W Polsce odwracanie skutków destrukcyjnej polityki PiS okazuje się trudniejsze, niż myślano, i może zrazić społeczeństwo. Demokracja może się okazać w wielu wymiarach słabsza od reżimów. Wierzę jak Malewska w dwie szachownice, ludzką i Bożą, i stąd moja nadzieja na rok 2024.
Bernard Gaida