Po wyborach w polskim Sejmie nie zasiądzie ani jeden poseł Mniejszości Niemieckiej. Analizę przyczyn tej porażki pozostawię politologom, socjologom i oczywiście sztabowi wyborczemu KWW MN. Sami kandydatki i kandydaci z listy wykonali w tej kampanii dobrą robotę. Jestem im wdzięczny.
W dzisiejszym komentarzu chciałbym wyjść od tego, że wielu wyborców było przekonanych o gwarancji posiadania miejsca w parlamencie dla jednego posła MN. Nie wiem, czy politycy i dziennikarze od lat utrwalający to przekonanie czynili to z niewiedzy czy z cynizmu, ale obecnie wreszcie dotarło do wszystkich, że polski system wyborczy żadnej mniejszości tego nigdy nie zagwarantował.
Tymczasem powinien! I jeśli tego nie czyni, to udowadnia tym samym nędzę swojej polityki wobec mniejszości narodowych. Symboliczne były słowa premiera Mazowieckiego z 1989 r.: „Polska jest państwem-ojczyzną – nie tylko Polaków. Żyjemy na tej ziemi z przedstawicielami innych narodów. Chcemy, by czuły się tu u siebie (…)”. W tamtym Sejmie była cała grupa posłów mniejszościowych a potem ona już tylko malała, ale też Tadeusz Mazowiecki był jedynym premierem, który w swym exposé odniósł się do mniejszości narodowych.
A czy można się czuć naprawdę „u siebie”, jeśli będąc z natury słabszym i dużo mniejszym, trzeba konkurować z ogromną większością, by móc brać udział w decydowaniu o swym domu? Pamiętam jednego z wiceministrów MSW wtedy rządzącej Platformy Obywatelskiej, który święcie wierzył, że Polska stworzyła wzorcowy system ochrony mniejszości narodowych. W związku z wynikiem wyborczym to ważne, by politycy niedawnej opozycji wyleczyli się z tego przekonania i spojrzeli także na swoje wcześniejsze zaniechania, które teraz doprowadziły do tego, że z ław sejmowych znika ostatni poseł którejkolwiek mniejszości narodowej.
Tymczasem istnieją państwa z ordynacjami wyborczymi, które sprawiają, że mniejszości narodowe posiadają obligatoryjnie swych parlamentarzystów. Chociażby Węgry, gdzie każda z 13 uznanych mniejszości posiada swego przedstawiciela, czy Chorwacja, która umożliwia wyłanianie wspólnego przedstawiciela spośród mniejszości narodowych, nie mówiąc już o krajach, które regionom mniejszościowym zapewniły autonomię. Niestety trzeba też powiedzieć, że jest więcej krajów europejskich, gdzie narastają tendencje do marginalizowania mniejszości narodowych w systemach administracyjno-politycznych czy oświatowych, co ma doprowadzić do ich stopniowej asymilacji.
Aby Polska z tej drogi zawróciła, potrzebna jest głęboka zmiana polityki mniejszościowej, a nie tylko naprawienie krzywd wyrządzonych przez Zjednoczoną Prawicę. W polityce mniejszościowej jak w ochronie środowiska – jeśli zanika roślina, którą chronimy, to nie roślina jest winna, tylko system nie działa. Czas na zmianę.
Bernard Gaida