Znajdujemy się w okresie Adwentu, który jest oczekiwaniem na przyjście Mesjasza i ma to charakter religijny. Jednocześnie znajdujemy się w czasie wypełnionym różnymi oczekiwaniami o zupełnie innym charakterze. Czekamy na ostateczne powołanie rządu w Niemczech i ciągle dostajemy jakieś cząstkowe informacje.
Już zostaliśmy zaskoczeni faktem, że umowa nowej koalicji nie nie zawiera informacji o wspieraniu mniejszości niemieckich i oczekujemy od rządu jakiejś deklaracji, że pomimo tego Niemcy nadal będą czuli swoją odpowiedzialność za Niemców za granicą, i to w kontekście skutków II wojny światowej. Bo przecież dzisiejsza sytuacja tych grup jest prostą konsekwencją wywołania tej wojny, przesunięcia granic, funkcjonowania żelaznej kurtyny itd.
Przed chwilą usłyszałem, że nowym ministrem spraw wewnętrznych zostanie zrównoważona i pozytywnie postrzegana Nancy Faeser i to od niej wiele będzie zależało. Pewnie na nowej minister spraw zagranicznych Annalenie Baerbock spocznie reakcja na coraz głośniejszą antyniemieckość polskich władz. Te przyszłe działania nowego rządu Niemiec to też element oczekiwań o charakterze politycznym.
Dzisiaj bowiem czekamy na to, co się stanie z kolejnymi budżetowymi inicjatywami posła Kowalskiego wymierzonymi w nauczanie języka niemieckiego jako języka mniejszości. Czekamy na reakcję rządu niemieckiego na akcję plakatową wymierzoną nie tylko w ambasadora Niemiec Arndta Freytaga von Lohringhoven, ale przede wszystkim w Republikę Federalną Niemiec poprzez porównywanie jej do III Rzeszy. Akcję finansowaną przez Ministerstwo Kultury. Na razie były to tylko ignorowane w Warszawie apele. Z negatywną reakcją władz polskich nie spotkał się akt spalenia flagi Niemiec w Warszawie.
Berliński MSZ zderzy się zapewne z próbami uzyskania reparacji wojennych w stosunkach bilateralnych i problemem sporu o praworządność w Polsce na płaszczyźnie europejskiej. Ten drugi temat stał się obszernym i jednoznacznym zapisem umowy koalicyjnej, którą Niemcy w UE będą realizować.
Czy napinanie struny w momencie zmiany rządu w Niemczech to dobra taktyka polskich władz? Czy to napinanie nie odbije się na sytuacji mniejszości niemieckiej w Polsce? Problem narasta od wielu miesięcy i jakiś lęk przed jej pogorszeniem dało się od naszych członków i sympatyków słyszeć przez cały okres trwania Narodowego Spisu Powszechnego, co powstrzymało zapewne wielu przed zadeklarowaniem niemieckiej narodowości. Strach nigdy nie pozostaje bez konsekwencji. Co z tego wszystkiego wyniknie, czas pokaże. Czekanie stało się domeną najbliższego okresu.
Bernard Gaida