Zawsze gdy spotykam się z przedstawicielami mniejszości narodowych z różnych krajów, zastanawia mnie, jak mało, a może jak wolno zmienia się w Europie ich sytuacja. Na tyle wolno, że niektóre z nich mogą nie doczekać porządnej polityki mniejszościowej. Dotyczy to także mniejszości niemieckich, z którymi spotkałem się znowu w północnym Szlezwiku leżącym od 100 lat w Danii.
Zwiedzając muzeum w Sonderborgu i patrząc na sale dotyczące plebiscytu z 1920 r., jakbym widział plakaty plebiscytowe z Górnego Śląska w 1921 r. Antyniemieckie, antyduńskie, bazujące na stereotypach. Byłem w tej części obszaru plebiscytowego, który przypadł Danii. Historia minionych 100 lat to historia niełatwego współżycia, ale jednak uczciwej polityki i szacunku do zobowiązań, co sprawiło, że szkoły niemieckie w tej części Danii stały się normalnością. Tę normalność zakłóciły wojna i nazizm, co po upadku Rzeszy doprowadziło do rozliczeń z mniejszością niemiecką, których skutkiem był zanik niemieckiego szkolnictwa. Zanik na kilka powojennych lat. Dzisiaj w kilkunastu przedszkolach i szkołach niemieckich, w niemieckim gimnazjum uczą się setki uczniów, a dzięki temu język niemiecki jest rzeczywiście językiem mniejszości niemieckiej w Danii. Mówią nim starzy i młodzi, nawet jeśli w domu używają dialektu południowoduńskiego.
Na Śląsku plebiscyt odbył się rok później. Wschodni Śląsk przypadł Polsce, powstało około setki szkół z niemieckim językiem nauczania, gimnazja. Zaburzyła to wojna, po której już niemal cały Śląsk znalazł się w Polsce. Historia byłaby podobna jak w Danii, gdyby nie wypędzono z tego Śląska większości Ślązaków na zachód i… gdyby nie przepędzono demokracji i całego na niej opartego systemu. Minęły powojenne lata – i już nigdy nie stworzono tych szkół niemieckich. Wypędzono też język. Setki tysięcy pozostałych Niemców nie miały tego szczęścia co kilkanaście tysięcy Niemców w Danii.
Oni mieli demokrację, która jednak nie pozwala deptać człowieka ze względu na narodowość czy język. Do Polski doszła wreszcie demokracja i pozwoliła językowi wrócić z banicji. Ale nadal nie daje mu szansy pomimo szumnych deklaracji i formalnych ratyfikacji. Ciągle czekamy, kiedy demokratyczne państwo się otrząśnie i pojmie swe zobowiązania. Kiedy Niemcy w Polsce będą mieli to, co mają Niemcy w Danii, Rumunii i na Węgrzech. Co mają też Polacy na Litwie! Szkoły.
Bernard Gaida