Wczoraj (27 czerwca) w Bytomiu odbyła się premiera filmu „Beuthen 1945. Tragiczne dzieciństwo na Górnym Śląsku”. Film zrealizowany przez DFK Beuthen jest w istocie zapisem rozmów ze świadkami czasu, którzy w 1945 r. byli dziećmi w różnym wieku – od niecałego roku po 14 lat. Dzięki wieloletnim staraniom o upublicznienie historii przez dziesięciolecia skrywanej wiemy już (chociaż ciągle poza szkolnymi podręcznikami) o obozach powojennych dla Niemców, deportacjach do ZSRR, tysiącach zgwałconych kobiet, szabrownikach… a jednak ciągle w różnych relacjach pojawiają się wydarzenia, które temu zbrodniczemu czasowi pokoju po wojnie nadają jakby nowego rysu.
W jednej z podbytomskich wiosek odbywała się zabawa, na której młodzieńcy w najweselszym jej momencie zaśpiewali znaną niemiecką piosenkę „Schön ist die Jugend” (Piękna jest młodość). Wtedy wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Ktoś zadenuncjował ich na milicję, ta przyjechała, ale szybko musiała się wycofać na widok siły tłumu mieszkańców obecnych na zabawie. Niestety do jednego z młodych chłopców z zabawy milicjanci zajechali w nocy i zabrali go na posterunek, gdzie po wielu godzinach tortur – zabili. Po kilku dniach jego obstawiony siłami milicyjnymi pogrzeb przerodził się w manifestację nieprzebranego tłumu, który żegnając na cmentarzu opuszczaną trumnę młodzieńca, zaśpiewał „Schön ist die Jugend”. Piosenkę, która nie tylko zakończyła jego młodość, ale całe życie.
Ciarki przeszły mi po plecach, gdy usłyszałem tę relację w bytomskim filmie. A to sprawia, że ciągle mamy obowiązek takie relacje gromadzić. To przekonanie umocnił we mnie pobyt w berlińskim Centrum Dokumentacyjnym „Ucieczka, Wypędzenia, Pojednanie”, w którym nawet jeśli takie relacje są zgromadzone w wywiadach zarejestrowanych i tam zdeponowanych, to na samą wystawę nie trafiły. A skoro nie, to nadal pozostają w ukryciu, dostępne naukowcom, pasjonatom, ale nie powszechnej opinii. Czas mija i trzeba je zbierać.
Ale uderzyło w tych relacjach jeszcze jedno. Większość zarejestrowana jest po polsku, po śląsku… ale ze wszystkich bije autentyczna niemiecka tożsamość górnośląska. Ta nierozerwalna więź, która ma dzisiaj pośród Ślązaków tylu oponentów, w tych relacjach jawi się tak naturalna jak powietrze.
A na zakończenie… Piosenka, która młodego Ślązaka kosztowała życie, powstała około 1820 r. gdzieś na pograniczu Hesji i Turyngii, ale śpiewa się ją w całym niemieckim kręgu kulturowym. Także na Śląsku, Pomorzu, Warmii czy Mazurach. Także dziś.
Bernard Gaida